Komornikowi zostaje zajmować 25% kwoty nadwyżki ponad połowę najniższej emerytury.
Jesli dłużnik ma 2300pln, to od tego odejmujemy połowę najniższej emerytury czyli ok. 400zł i mamy 1900zł, z tego komornik może zabrać 25% czyli 475zł
2300-475=1825 - da się wyżyć.
Edit: nie jest tak różowo - jeśli nastąpi zbieg egzekucji, t komornik może zabrać nawet 70% kwoty 1900zł czyli zostanie mu jakieś 570+wspomniane 400 - 970zł - i tak nie jest źle, bo niektórzy nawet bez zajęcia tyle nie mają
no ale te 600zł to nie wystarczy na opłacenie lokum...
PS ciekawe czy dałoby się połączyć kredyty w jeden tak, aby nie nastąpił zbieg egzekucji...
Jeśli jedziesz szybciej niż ja, jesteś wariatem.
Jeśli jedziesz wolniej niż ja, jesteś debilem
Tak sobie po-przeliczałem
Emerytura = 2300zł
Praca za minimalną "Nocny Stróż" = 1300zł (emerytury i renty chyba już nie płacą)
Razem 3600zł
Jakby zamieszkał z rodziną to dorzucając Wam i na życie pewnie z 600zł by poszło.
Zostaje jakieś 3000zł, kwota niemała, wystarczy na spłatę bieżących zobowiązań + oszczędności na wcześniejszą spłatę chwilówek.
Po 12-18 miesiącach wyszedł by na prostą, mógłby znowu żyć samodzielnie.
PS Trzeba by tylko przekonać dziadka, że to jest jego jedyne wyjście, to albo bruk.
Jeśli jedziesz szybciej niż ja, jesteś wariatem.
Jeśli jedziesz wolniej niż ja, jesteś debilem
Jakby zamieszkał z rodziną to dorzucając Wam i na życie pewnie z 600zł by poszło.
Dał byś dla alkoholika - śmierdziela pokój i trzymał pijusa w mieszkaniu/domu?
Zamieszczone przez Andja
oolsztyniak próbowałeś kiedyś zaprowadzić alkoholika na wizytę do specjalisty (AA)?
łatwo się pisze, a sprawa wręcz niewykonalna, niestety :|
Nie próbowałem i wiem z doświadczenia (na szczęście nie swojego), że jeśli nie ma ultimatum to nie będzie się leczył.
Ktoś pytał co się stanie jak wywalą go z mieszkania - idzie na bruk, bezdomny.
Przecież nie musi wynajmować całego mieszkania, niech pokój sobie zorganizuje.
Nie trzeba płacić za wynajem a i opłaty niższe.
Ma kumpli od kieliszka zresztą ze swoją konkubiną to niech kumple wezmą ich do siebie.
gomar, ogólnie powiem Ci tak - weź "Dziadka" za fraki , potrząsnij nim pare razy i przedstaw mu jasno sytuacje - albo weźmie się w garść albo kopnij go w tyłek i niech sam się martwi. Życia za niego nie przeżyjesz. A dla wspólniej córki podpowiedz żeby pilnowała kiedy ojcieć "zejdzie" żeby zrzekła się majątku po nim bo jeszcze jej przyjdzie spłacać długi.
Była O2 RS 190 km / 436 Nm
Jest Superb 2FL 201 km / 436 Nm
Niestety, ale muszę stwierdzić, że myślę tak, jak oolsztyniak. Jeżeli ktoś dorosły na własne życzenie, przez wiele lat "spier..lał swoje życie", nie można na siłę go ratować. Jeżeli nie obudzi się po poważnej rozmowie, nie zapomni o "chorej i spóźnionej dumie" i nie weźmie spraw po męsku, we własne ręce - należy mu powiedzieć: "nie uważałeś, co robisz, to teraz rób, co uważasz".
Doświadczenie to coś, co nabywamy chwilę po tym, gdy było nam najbardziej potrzebne. MOJA FURKA
Wynająć pokój dla starszego pana to nie łatwa sprawa, próbowałem... Do tego kto w ogóle miał do czynienia z szukaniem mieszkania do wynajmu wie o co chodzi, trudny temat prawie jak zakup samochodu, w szczególności gdy nie ma się za dużo $. O córce wiem na pewno tego dopilnuje... Jutro będę z nim rozmawiał. Zobaczmymy.
gomar, z alkoholikiem nie dojdziesz do ładu co nie zrobisz to i tak bedzie chujowo a tobie sie oberwie, generalnie znam ten problem i jak nie zlejesz tematu to niestety bedziesz mieć cały czas problemy z dziadkiem, jego długami, komornikami itp
Generalnie masz dwa wyjścia:
1. pakujesz sie świadomy w zaistniałą sytuację
- starasz się pomóc dziadkowi
- dajesz mu dach nad głową
- kombinujesz jak spłacić jego długi
- itp
2. olewasz całkowicie sprawę wraz z zerwaniem więzi i ewentualnie ogladasz go raz na kilka lat
3. nie widze innej opcji :wink:
P.S. jezeli wybierzesz pierwszy wariant to szacun i życzę dużooooo cierpliwości, samozaparcia i dużego worka dukatów :wink:
Alkoholizm nie dotyka tylko osoby bezposrednio z nią związanej, to dotyczy całej najbliższej rodzin i znajomych.....
Dodam, nie widze szans na spłatę długów i pozbycie sie problemu a jak wybierzesz pierwszy wariant to całe twoje życie będzie się kotłować wobec tej sytuacji
kazik4x4oolsztyniak, Eidos71
a jakby to był Twój syn (nie napiszę Wasz, bo zabrzmiało by nie tak) to też byście olali?
gomar napisałeś, że chcieliście go przygarnąć na jakiś czas, czy też ten pomysł już upadł, poza tym jak to jest z tym alko skończył już czy nadal wlewa?
Jeśli jedziesz szybciej niż ja, jesteś wariatem.
Jeśli jedziesz wolniej niż ja, jesteś debilem
Wylewa ale nie za często, powiedziałbym, że rzadko. Nadal jest to możliwe chociaż on tego nie chce. Ostatecznie zasłania się konkubiną, że nie może jej samej zostawić ale to szczegół który trudno zrozumieć. Chociaż sprawa jest prosta. Do babci nie chce wrócić bo wie co na wyrabiał i ma honor, dumę czy jakkolwiek to nazwać a sam też nie chce być więc godzi się na to co się dzieje (w kwestii konkubiny swoją drogą dziś dzwonił do mnie że poszła w "tango").
Ja nie mogę spłacić za niego długów bo nie mam takich możliwości finansowych najbliższa rodzina też nie. Jedynie co mogę dać dach nad głową (w sensie może zamieszkać u babci). Mogę pomóc słowem i jakąś małą doraźną pożyczką pieniążków.
kazik4x4oolsztyniak, Eidos71
a jakby to był Twój syn (nie napiszę Wasz, bo zabrzmiało by nie tak) to też byście olali?
Bycie synem nie zwalnia od odpowiedzialności za siebie i innych. Jeśli by sytuacja tego wymagała, odizolowałbym wrzoda od rodziny.
Ma takie same prawa i obowiązki jak inni.
z tymi pieniazkami to bym też uważał - nic do łapy bo konkubina za kołnierz wyleje - jak chce jedzenie - kupić chleb masło etc., jak dołożyć się do wynajętego mieszkania/pokoju to do ręki wynajmującego.
PS. Pełen podziw za postawę, trzymam kciuki, ale sprawę musisz postawić jasno - albo Dziadek chce dać sobie pomoc, albo jego problemy staną się Twoimi i tylko wrzodow dostaniesz, a człowiekowi nie pomozesz.
kazik4x4oolsztyniak, Eidos71
a jakby to był Twój syn (nie napiszę Wasz, bo zabrzmiało by nie tak) to też byście olali?
Bycie synem nie zwalnia od odpowiedzialności za siebie i innych. Jeśli by sytuacja tego wymagała, odizolowałbym wrzoda od rodziny.
Ma takie same prawa i obowiązki jak inni.
nie zwalania od odpowiedzialności, ale też później stojąc przed przysłowiowym lustrem, móc sobie powiedzieć, iż zrobiło się wszystko co w mocy było.
Żeby nie było, wcale nie chodzi mi o pomoc na siłę, kasy też bym nie dał, ot męska rozmowa, wóz albo przewóz na moich warunkach i tyle...
Jeśli jedziesz szybciej niż ja, jesteś wariatem.
Jeśli jedziesz wolniej niż ja, jesteś debilem
Ostatecznie zasłania się konkubiną, że nie może jej samej zostawić ale to szczegół który trudno zrozumieć
Mi też ciężko zrozumieć skoro...
Zamieszczone przez gomar
swoją drogą dziś dzwonił do mnie że poszła w "tango"
Weź mu wytłumacz "jak chłop - chłopu", że to nie jest materiał na partnerkę w jesieni życia, tylko pijawa, która wpędza go coraz większe gówno. Znasz śpiewkę: "Z kim przystajesz, takim sie stajesz" :?: Jednym z pierwszych ruchów jakie bym wykonał, byłoby całkowicie odcięcie dwójki tych ludzi od siebie, zwłaszcza jej od niego. Ta kobieta z tego co opisujesz, nawet nieszczególnie kryje się z tym że najchętniej przejebałaby ostatni grosz tego dziadka. Starym naciągarom stanowcze NIE :!:
Wylewa ale nie za często, powiedziałbym, że rzadko. Nadal jest to możliwe chociaż on tego nie chce. Ostatecznie zasłania się konkubiną, że nie może jej samej zostawić ale to szczegół który trudno zrozumieć. Chociaż sprawa jest prosta. Do babci nie chce wrócić bo wie co na wyrabiał i ma honor, dumę czy jakkolwiek to nazwać a sam też nie chce być więc godzi się na to co się dzieje (w kwestii konkubiny swoją drogą dziś dzwonił do mnie że poszła w "tango").
Ja nie mogę spłacić za niego długów bo nie mam takich możliwości finansowych najbliższa rodzina też nie. Jedynie co mogę dać dach nad głową (w sensie może zamieszkać u babci). Mogę pomóc słowem i jakąś małą doraźną pożyczką pieniążków.
Gomar, po tym co piszesz to powiem Ci szczerze, że się dziwię.
Człowiek Wam nie raz za skórę zalazł, babka niejedną noc przez niego nie przespała, morze łez wylała. Przepił swój majątek, chlał do spółki z konkubiną. Teraz wyciągacie rękę do niego, ale on "ma swoją dumę" - a raczej pijacki trzeźwy wstyd, bo jak się napije znowu będzie mieć w dupie wszystkich.
Teraz nie chce wrócić bo zasłania się konkubiną pijaczką. A wy mu jeszcze pomagacie?
Przejebali wszystko, chlają za Wasze a wy się jeszcze zastanawiacie jak mu pomóc?
Nie da się pomóc, bo i tak wszystko w bagno pójdzie, on nic nie zyska, a w stracicie pieniądze i sporo nerwów.
Gomar, masz serducho! Gość Was wali równo w h... przez lata, a chęć pomocy dalej masz....
Jeśli widzisz szanse na wyciągnięcia "dziadka" z gówna za uszy to próbuj, bo po tym co piszesz widzę, że mimo wszystko jesteś związany emocjonalnie z nim, jesteś empatyczny i będziesz sobie pluł w brodę że się nie starałeś. Tak choćby dla spokoju własnego sumienia.
Podstawowym warunkiem jakiejkolwiek pomocy z Twojej strony powinna być całkowita abstynencja. I doprowadzenie do tego byłoby największą pomocą! O wiele beardiej wartościową niż nawet spłacenie za niego długów.
Alkoholik, który stracił hamulce, jeśli się nie leczy, to nie masz co liczyć, że za chwilę nie wywinie lepszego numeru. Owszem są alkoholicy co trzymają poziom, pracują, mają pozycję społeczną itd. Ale to wyjątki (choć częste....) Dasz dach nad głową a on zacznie przyprowadzać kolegów i konkubinę (z tego co piszesz, to raczej menelicę- przepraszam ale czasem trzeba nazywać rzeczy po imieniu). Wynosić znowu rózne rzeczy. itd. MUSI PODJĄĆ LECZENIE.
Wiem, że nie łatwo jest zaciągnąć kogoś na leczenie. Ale możliwe...
Praca z alkoholikiem to praca nie tylko z osobą, ale jego otoczeniem i to musisz mieć na uwadze.
Jeżeli nie będzie chciał się leczyć to zrobiłbym tak jak piszą koledzy. Niech martwi sie o siebie. On musi, pozwolić sobie pomóc i chcieć tego. A pomoc w tym wypadku to nie tylko spłata istniejącego zadłużenia, ale zapobieganie przed powiększaniem i kompletnym stoczeniem.
Niezależnie od tego, zstępni powinni zrzec się spadku. No chyba, że dziadziunio wygra w totka. Choć pewnie zdążyłby wszystko przebalować.
Była: O1 2003 .19 TDI ASV
Jest Vectra 1.9CDTI 2008
Komentarz